Translate

środa, 7 grudnia 2005

już po...



No i już jestem w domu!

Operacja była w poniedziałek ( w znieczleniu ogólnym), a we wtorek wypis do domu.

Kurczaki! Tempo jak w Ameryce :)

Jestem jeszcze trochę wewnętrznie skołowana. Staram się relaksować, ale z różnym skutkiem.

Na efekt zabiegu musze poczekać, aż ustąpi opuchnięcie, ale już widzę że będzie dużo lepiej, z czego bardzo sie cieszę.

Moje kochane koleżanki trzymały za mnie kciuki i wydzwaniały z zapytaniem jak sie czuję. Bardzo mi miło, że pamietają o mnie.