Translate

czwartek, 7 lutego 2008

"Co nas nie złamie to nas wzmocni"



Ufffffffff...

Już po, ale to był ciężki czas...


Jeszcze nie tak dawno uważałam jak pewnie setki kobiet iż mnie to nie spotka.

ALE SPOTKAŁO ! I było totalnym zaskoczeniem.
I to mówi ktoś kto ma do czynienia z medycyną na co dzień i kto się o tym wszystkim uczył.Nic to nie dało.

Dlaczego? - nie umiem bezpośrednio odpowiedzieć na to pytanie

Wyczułam guz w jednej z piersi- był już duży.
Dopiero ból szybko rosnącego guza zwrócił moją uwagę.
Pomyślałam o mammografii- zapisałam się po skierowanie do onkologa~miesiąc oczekiwania, potem kolejny miesiąc oczekiwania.Wynik- guz, dużych rozmiarów. Potrzebne dokładne jego zdiagnozowanie, czyli punkcja BAC. Znowu kolejny czas oczekiwania na badanie...
Przy nakłuwaniu zadano mi pytanie, dlaczego tak długo czekałam, że guz jest już tych rozmiarów?Dwa lata temu byłam na USG piersi, wszystko było w normie.
Fakt, to było dwa lata temu!
Wynik okazuje się -niejednoznaczny – wskazane jest usunięcie guza i histopatologiczne badanie śródoperacyjne.
Zatem kolejny etap – zapisać się w kolejkę oczekujących na zabieg do szpitala.
W AMG na oddział chirurgii onkologicznej- otrzymuję termin- za trzy tygodnie.
Do terminu operacji pozostał jeden dzień ,gdy zadzwonił telefon komórkowy- …”przykro nam, ale proszę nie zgłaszać się na oddział, gdyż operowanych jest tylko 2 pacjentów z 6 planowo operowanych wcześniej. Nie jestem w stanie podać następnego terminu. Proszę czekać na telefon. „
Trudno było przyjąć tą wiadomość. I co teraz? Gonitwa myśli…
Ile czasu? Jak długo jeszcze przyjdzie mi czekać? Czy ja mogę czekać? Co robić w tej sytuacji? Pracowałam; ale czułam się wewnątrz kompletnie zagubiona.
Zapisałam się w kolejkę na zabieg operacyjny do innego szpitala - kolejny termin za miesiąc. W mojej głowie pulsowała myśl- czy to dużo, czy to mało? Tylko miesiąc, czy- aż miesiąc? I czy za miesiąc ten szpital przyjmie mnie, czy też sytuacja się zmieni i otrzymam kolejny telefon podobny jak z AMG?
Minął tydzień.
Niespodziewanie otrzymałam wiadomość o szansie na zabieg w szpitalu w Kościerzynie.
Nie było sensu się zastanawiać. Dość czekania.
Po skonsultowaniu wyników okazało się i potwierdziło, iż powinnam być poddana operacji . Zostałam.
Chirurg postawił sprawę jasno -zmiana łagodna – tylko usunięcie guza - zmiana złośliwa- mastektomia, czyli- usunięcie całej piersi. Opcji operacji oszczędzającej pierś - nie ma.
Miałam dwa dni na decyzję i podpisanie zgody na ew. mastektomię.
To były bardzo długie dwa dni i noce.






Rozsądek zgadzał się ze słusznością wyboru chirurga; jednak jako kobieta trudno było się z tym pogodzić.
Nie mogłam patrzeć w lustro, bo oczami wyobraźni widziałam swoje ciało już bez jednej piersi.

Ostatecznie wyraziłam zgodę .
Szczególnie była to dla mnie trudna decyzja, gdyż w swoim życiu byłam już operowana z powodu Ca( nowotworu) i przeszłam naświetlania, po których ubytek tkanki był tak znaczny, iż musiałam być poddana ponad 30 operacjom rekonstrukcyjnym. Teraz czekał mnie kolejny zabieg i wielka niewiadoma po obudzeniu się z narkozy.






Teraz po raz... - trzydziestypierwszy leżałam na stole operacyjnym. Poprzykrywana zielonymi prześcieradłami . Zniewolona i zależna od losu . Na dokładkę anestezjolog tuż przed samym zabiegiem zdołował mnie kompletnie. Chciałam go poinformować o pewnej istotnej rzeczy i poprosiłam by zanim podda mnie narkozie- porozmawiał ze mną. Lecz jego odpowiedź brzmiała " - ja po to zostałem anestezjologiem by z pacjentem nie rozmawiać" Cóż ,miał rację- nie miałam już ochoty na dalszą rozmowę.




„ Nie chcę się obudzić i dowiedzieć, że straciłam pierś. Nie chcę! Wolę się nie obudzić”- taka była ostatnia myśl zanim zadziałał lek wprowadzający w narkozę.

Na szczęście tak się nie stało.
Pamiętam sam moment wybudzania na stole operacyjnym, potem przejmujące uczucie zimna już na sali wybudzeń i ból jakby w ranie został skalpel oraz spokojny głos pielęgniarza. Dobrze, że był bardzo delikatny,taktowny i cierpliwie czekał na powrót mojej świadomości ( to pomogło mi przetrwać ten trudny czas).
Również na oddziale ze strony personelu pielęgniarskiego doświadczyłam wiele ciepła, wyrozumiałości, taktu i oczywiście fachowej pomocy. Jestem Im za to bardzo wdzięczna.

Brak komentarzy: