Translate

sobota, 24 grudnia 2011

Pierwsze święta bez Taty

Pierwsze święta bez Taty. Idziemy do kuzynki- Ludki. Dobrze, że nie będziemy same i że nie mieszkamy już w starym mieszkaniu. Zdecydowanie jest nam łatwiej. Tu nie ma wspomnień związanych z życiem Taty.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Mieszkamy

Już po przeprowadzce!
Jeszcze "toniemy" w kartonach ,ale już tu mieszkamy. Dziwnie się czuję. Nie dociera jeszcze do mnie myśl, że tu mieszkam. Na razie to jeszcze obce dla mnie mieszkanie. Ale mam nadzieję, że się oswoję :)
Jest jeszcze sporo do zrobienia- poskładać meble, rozpakować kartony... Na razie nie mam gdzie ułożyć książek. Muszę pomyśleć gdzie zainstalować półki. No i jeszcze piwnica- też muszą być półki. Pomału wszystko się zrobi...

poniedziałek, 12 września 2011

Mamy nowe mieszkanie!

Jest!
Jest i sprzedaż i kupno. Było trudno- emocje, nerwy, oglądanie...w dwie strony. Decyzja zapadła- przenosimy się poza Sopot! Będzie spokojniej i w nowym budownictwie.
Mieszkanko piękne! Nareszcie super łazienka- jak to mówi młodzież ful wypas ;)- bo jest i prysznic i wanna. O takim marzyłam!( marzenia się spełniają!-Panie Boże -dzięki!!!) Mama i ja mamy swoje sypialenki i jeden wspólny pokój z aneksem. Cóż więcej chcieć! Za osiedlem jest las, super miejsce na spokojne spacery. Dojazd też dobry -30min.do Sopotu. Teraz tylko pomalować i zorganizować przeprowadzkę.

piątek, 5 sierpnia 2011

Decyzja

Podjęłyśmy decyzję o sprzedaży mieszkania. Nie damy rady w opłatach i też mamy go dość. Babcia tu odeszła, teraz umarł tata. Nic już nas tu nie trzyma. Poszukamy innego, wygodniejszego i na pewno nie w starym budownictwie. Dość ciągłych remontów, nerwów i wynajmujących obok studentów! Szkoda tylko ogródka... trudno -rośliny które lubię i mam do nich sentyment oddam -"w dobre ręce" np. kosodrzewinę przywiezioną od gazdy z Małego Cichego. Wyrosła na piękne drzewko. Klon japoński-przywędrował tu podczas przeprowadzki z poprzedniego mieszkania na Ks.Pomorskich. Jedynie Złotokap będzie musiał tu zostać.

czwartek, 2 czerwca 2011

Tata

Odszedł tata. Umarł w nocy. Po 30 latach choroby SM. Nie zdążyłam się pożegnać. Nie wierzyłam, że umrze. Zamieniałam dyżury aby mama mogła do niego iść do szpitala. Był tam od paru dni z powodu podwyższonej temperatury i niewydolności oddechowej. Myślałam ,że jak zawsze kilka dni kryzysu i wróci... Nie wrócił... Boże! A ja się nie pożegnałam! Jeszcze wczoraj pocałował mamy dłoń na do widzenia i kazał powiedzieć jej, że mnie kocha. Wiedział, że odejdzie. Tato -przebacz!