Translate

czwartek, 25 lipca 2013

Papież w Rio

Rio!
Piękne i bardzo kontrowersyjne miasto.
Przez wielu kojarzone z pięknymi plażami, pięknymi kobietami i ogólnie przepychem bogactwa.
To nie jest prawdziwy obraz tego miasta.
Prawdziwy obraz to pięknie położone ,wśród licznych wzgórz i zatok, ale bardzo niebezpieczne miasto, z licznymi dzielnicami biedy (fawele).
Powtórzę tu mój opis z czasu  pobytu w Rio ( mieszkałam tu przez rok, poruszałam się komunikacją miejską, wędrowałam ulicami tego miasta i poznałam zasady w miarę bezpiecznego funkcjonowania).

Urok tego miasta zaczyna się od X pietra wzwyż.

Z góry widać cudowne położenie miasta- wśród gór i dolin,  z licznymi plażami i zatoczkami. Budynki – ładne, nowoczesne ,liczne strzeliste wieżowce. Na horyzoncie wśród błękitu wody widać długą ciemną wstążkę- to most łączący Rio z Niteroj ( długi na 14 kilometrów). Słowem- piękne miasto! -„cidade maravilhosa”.


Ale schodząc do parteru poznaje się już inne detale życia tego miasta.
Na V tym piętrze dotrze do uszu ogromny huk samochodów, pisk kół, syreny karetek.

Czwarte piętro przywita odorkiem spalin samochodowych.

Trzecie pozwoli ujrzeć pośród wysokich bloków- małe domy z dykty, blachy, tektury , kamieni i desek. To domy faweli wciśniętych między góry. ( „fawelas” – „slums”)

Drugie piętro przybliży obraz ulicy z mrowiem pędzących samochodów i przebiegającymi miedzy nimi pieszymi.

Pierwsze – pozwoli zobaczyć jak prędko i precyzyjnie wyrywa się torebki, zegarki , łańcuszki i znika za rogiem ulicy; jak łatwo wyciąga się nóż lub pistolet.

Parter- tu już jest się w zbiorowisku ludzi różnej karnacji ubranych w kolorowe stroje.

Idąc po dziurawym ,brudnym chodniku omija się ludzi śpiących na nim , czasami raczkujące po płachcie kartonu maleńkie dzieci . Idąc tak ma się w podświadomości ,że można w każdej chwili spodziewać się napadu. Nie powinno się mieć przy sobie dużej ilości pieniędzy, ale nie posiadanie ich jest równie niebezpieczne, gdyż z tego powodu można zginąć- trzeba mieć w razie co na okup.
Domy są czarne lub pomalowane w bazgroły grafiti. Ulica dudni, trąbią klaksony, z daleka słychać syrenę karetki, z wielkim hałasem przejeżdża motor.

Obok przeszedł murzyn- napięcie rośnie bo to głównie oni napadają. Jest duszno od spalin i potwornie gorąco, słońce pali jak na patelni, jest + 41 C. (po szyi, plecach, łydkach, spływają strużki potu).
Za rogiem czuć okropny odór- to szambo wylało, woda leci strumieniem wzdłuż ulicy – nikt się tym nie przejmuje, ktoś tylko położył dyktę aby móc przejść w miarę sucho na druga stronę ulicy. Hm.....- cidade maravilhosa.
Chyba lepiej wrócić na X piętro. Tu słońce tak nie pali, wieje lekki wiaterek który przynosi zapach oceanu, w dole widać cudowną zieleń palm i drzew, uroczo położone miasto , plaże, zatoczki, cudowny błękit oceanu.
I nad tym uroczym miastem rozpościera ramiona postać Chrystusa ... corcovado



Brak komentarzy: